Na pewno wiele razy natknęliście się na ogłoszenie „Z powodu <coś tam, coś tam> oddam psa w dobre ręce”. Powody mogą być różne – od naprawdę uzasadnionych, po zupełnie bzdurne. Zwykle, pod takim ogłoszeniem pojawia się fala bardzo krytycznych komentarzy. Może narażę się niektórym miłośnikom zwierząt, ale zamierzam stanąć w obronie takich ogłoszeń. Co więcej, zamierzam dowieść, że wszelki hejt pod adresem osób publikujących jest zły i szkodliwy.
Zacznijmy od prostej prawdy. Ludzie porzucają żony, mężów, dzieci, starych rodziców. Każdy z nas z pewnością zna co najmniej jedną samotną matkę próbującą bezskutecznie wyegzekwować alimenty. Kto choć raz w życiu nie widział porzuconego przez dzieci, samotnego staruszka? Jeśli więc ludzie nie przejmują się losem własnego potomstwa, nie obchodzi ich los rodziców, to dlaczego mieliby nie porzucać psów? Tym bardziej, że społeczne przyzwolenie na porzucenie zwierzęcia jest znacznie większe niż w przypadku porzucenia dziecka. Oczywiście, nie pochwalam takich postaw, ale też nie należę do osób, które walczą z rzeczywistością. Życiowe doświadczenie uczy, że rzeczywistość zwykle wygrywa. To, co naprawdę możemy i powinniśmy zrobić, to zadbać by efekty czyjejś decyzji były jak najmniej krzywdzące dla porzuconego zwierzaka. Najlepszym sposobem zminimalizowania szkód jest znalezienie psu domu.
Rozważmy teraz klasyczny scenariusz. Każdy, kto choć przez chwilę zainteresował się problemem wie, jakie są tradycyjne metody pozbywania się zwierzęcia. Co roku setki psów kończą przywiązane w lesie do drzewa; bez wody, bez jedzenia. Uwierzcie mi, choć to wydaje się okrutne, to nie jest to wcale najgorszy scenariusz. Nie jest jednak moim zamiarem epatowanie przykładami ludzkiego okrucieństwa, na tym więc poprzestanę.
A teraz scenariusz, który jest tematem tego artykułu. Ktoś jednak przejął się losem zwierzaka. Nie chce porzucić go na pastwę losu. Poświęca czas i energię by poszukać mu domu. Pies ma szansę znaleźć nowego właściciela albo trafić pod skrzydła fundacji, która postara się zapewnić mu najlepsze możliwe warunki życia. Może znajdzie dom tymczasowy, może wykupi miejsce w hoteliku? To nie to samo co dom stały, ale, musicie przyznać, perspektywa znacznie lepsza od powolnej śmierci głodowej.
Tak więc, nasz hipotetyczny właściciel psa wykazał się sporą dozą odpowiedzialności i dobrej woli. A co go w zamian spotyka? Fala hejtu. Komentarze „co za typ!”, „jak tak można!”, „potwór nie człowiek”. I mniejsza z tym, że obrzucono błotem człowieka, który starał się wybrnąć z sytuacji. Ważniejsze jest to jaki komunikat idzie w świat. Nie dawaj ogłoszenia bo cię oplują i zmieszają z błotem. Następna osoba, sto razy się zastanowi, zanim da taki anons. A psa i tak się pozbędzie. Na przykład w lesie.
Pomyślmy teraz co by było gdyby nasza hipotetyczna osoba zamiast hejtu zobaczyła autentyczną pomoc i wsparcie? Prawdopodobieństwo, że dałaby analogiczne ogłoszenie znacznie by wzrosło. Tym samym wzrosłoby prawdopodobieństwo poprawy losu kolejnego psa.
Ludzie są próżni i nielogiczni. To groźne połączenie. Lwia część posunięć wykonywana jest „pod publiczkę”. Nieświadomie unikamy czynów, które mogą narazić nas na krytykę, nawet jeśli w konsekwencji musimy robić rzeczy znacznie bardziej naganne moralnie. Krytykując znienawidzone ogłoszenia „oddam psa w dobre ręce” nie powstrzymacie ludzi od pozbywania się niechcianych zwierząt. Powstrzymując się od krytyki przyłożycie rękę do propagowania bardziej odpowiedzialnych postaw.
Drodzy miłośnicy zwierząt! Rozumiem wasze oburzenie. Jednak czasami warto jest pohamować święty zapał, by z nadmiaru dobrych chęci nie zaszkodzić sprawie, której się służy. Zanim napiszecie kolejny, pełen oburzenia komentarz, zastanówcie się na czym wam naprawdę zależy. Czy ważniejsze jest napiętnowanie niegodziwca, czy poprawa losu zwierzaków?
Addendum: piszę o psach, bo ta tematyka jest mi znana. Mam jednak podejrzenia graniczące z pewnością, że to samo dotyczy kotów, świnek morskich i innych domowych zwierzaków.
To samo dotyczy absolutnie wszystkich trudnych życiowych decyzji, które nie powinny bliźnich nic a nic obchodzić. Ale obchodzą. „Ludzie są próżni i nielogiczni. To groźne połączenie” – zgadzam się na stopro.
Zgadzam się w zupełności! Czasem kocha się zwierzaka nad życie, ale – dla jego dobra – chce się mu znaleźć lepszy dom. Powodem może być np. zmiana pracy na taką, w której jest dużo wyjazdów. Wtedy zwierzak sam się męczy w domu, a właścicielowi się serce kraje. Często ludzie, którzy dają takie ogłoszenia cierpią najbardziej, nie tylko ze względu na hejt, ale przez wlasna sytuacje i mus oddania psa.
Zgadzam sie z Twoim podejsciem w 100%! W swoim zyciu bylam zmuszona pddac 2 psy, szukanie im domu bylo bardzo czasochlonne ale trafily do wspanialych ludzi i maja tam raj na ziemi 🙂
Sytuacje zyciowe mnie do tego zmusily, ale nigdy nie przeszloby mi przez mysl skrzywdzenie psiakow.
Czasem warto sie zastanowic zanim sie cos skomentuje, bo jak dziwic sie np rodzicom ze szukaja domu dla psa bo nie potrafi zaakceptowac dziecka i stwarza zagrozenie? Sytuacje sa naprawde rozne…
Pozdrawiam!