Pokemon GO, czyli w pogoni za Magikarpiem

Moja postać w Pokemon Go
Moja postać w Pokemon Go

Stało się

Stało się. Choć może to wydawać się nieprawdopodobne jest jednak najprawdziwszą prawdą: wpadłam w sidła Pokemon GO. Mój stosunek do gier wszelakich jest jednoznaczny – nie używam. Co więcej jestem zadeklarowanym wrogiem smartfonów. Za najlepszy telefon wszech czasów uważam kultową Nokię 3310. Dział IT długo tłumaczył mi, że aparat, który wybrałam został zaprojektowany dla emerytów i dzieci do lat pięciu. Przełom nastąpił gdy kolega Bartek przekonał mnie do bardziej zaawansowanego rozwiązania. Dalszy rozwój wydarzeń był nieunikniony. Zainstalowałam Pokemon GO i gram.
Jak do tego doszło? Wyjaśnienie jest proste. Z ciekawości. Chciałam po prostu zorientować się o co chodzi. Co to takiego Pokemon GO? Dlaczego wszędzie o tym piszą i mówią? Zaczęłam grać i spodobało mi się. Lubię spacerować, a ta gra to świetny pretekst do spaceru. Czasem trudno jest się zmotywować, nie zawsze też są chętni do wspólnego łażenia. Snuć się samemu po znanej do bólu okolicy nie jest specjalnie fajnie. A tak? Przecież nie szwendam się bez celu. Łapię pokemony!

Dlaczego o tym piszę

Być może nie napisałabym tego tekstu, gdyby nie fala negatywnych komentarzy rozpowszechnianych przez osoby, które nie mają bladego pojęcia o grze. Z pewnością też na takie trafiliście „Nie wiem o co chodzi, ale to zajęcie dla idiotów„. Albo „Jakież to marnowanie czasu, ile pożytecznych rzeczy można zrobić w czasie zmarnowanym na grę„.
Jak dla mnie, Pokemon GO, niewiele różni się od znanych mi z dzieciństwa podchodów. Tyle tylko, że znaki, po których idę pozostawia komputer a nie przeciwna drużna. Nie ma co demonizować. Pół wieku temu żeby człowiek dupę ruszył, jak to obrazowo określają co bardziej krewcy internauci, też większość potrzebowała motywacji. I po to drużynowy/drużynowa/wychowawca wymyślali gry. Bo człowiek nawet młody jest z natury leniwy. Za czasów moich rodziców cały świat opanowało szaleństwo hula-hoop. Ludziska chodzili po ulicy i jak głupki kręcili tyłkiem. I wtedy też byli tacy, ci wyrzekali, że to głupie, że można się do AZS-u albo SKS-u zapisać, abo i na wykopki pojechać ku chwale socjalistycznej ojczyzny, Mechanizm ten sam, ludzie tacy sami, środki techniczne nieco lepsze.

Co dalej z Pokemon GO?

Szał na Pokemon GO z pewnością prędzej czy później minie, tak jak minęły inne mody: na wspomniane hula-hoop, na kostkę Rubika czy jo-jo. Pewnie nikt za pokemonami nie będzie specjalnie tęsknił, no może poza psami, bo liczba i długość spacerów niewątpliwie zmaleje.