Po długich, zimnych miesiącach spędzonych w Finlandii postanowiliśmy wygrzać się na Wyspach Kanaryjskich. Padło na Lanzarote. Więcej o wyprawie (wielce udanej) napiszę za dni kilka, gdy już przekopię się przez setki zdjęć, a na razie, na dobry początek, seria zdjęć prezentujących Ogród kaktusów (Jardín de Cactus) w Giatiza.
Ogród kaktusów, jak niemal wszystko na wyspie, jest dziełem Césara Manrique. Ogród mieści się w ogromnej, głębokiej niecce o powierzchni 5000 tysięcy metrów kwadratowych, pozostałej po dawnym kamieniołomie. Dzięki temu zyskuje dodatkowy wymiar, gdyż rośliny zasadzono także na tworzących kolejne piętra terasach. W ogrodzie zgromadzono ponad 10 tysięcy roślin reprezentujących 1400 odmian kaktusów z całego świata. Oprócz gatunków charakterystycznych dla Wysp Kanaryjskich, znajdują się tu także okazy sprowadzone z Maroka, Peru, Meksyku, Chile, Tanzanii, Madagaskaru i Kenii. Zaskakuje wielkość roślin, które w sprzyjających warunkach rozrastają się do iście gigantycznych rozmiarów: niektóre odmiany kuliste osiągają średnicę do 80 cm, a formy kolumnowe dorastają nawet do 5 metrów!
Nie mniejsze wrażenie robi też różnorodność form. Niektóre dziwadła wyglądają niczym przybysze z kosmosu. W kaktusowym ogrodzie można też podziwiać różnobarwne kwiaty, gdyż zasadzono tu sporo odmian kwitnących.
Dojazd do ogrodu jest bardzo dobry. Na miejsce możne dojechać z Arrecife wygodnym, klimatyzowanym autobusem za niecałe dwa euro. Na miejscu oprócz podziwiania kaktusów można obejrzeć stary wiatrak pochodzący z XVIII w. i odpocząć w niewielkiej kawiarence z przyjemnym tarasem widokowym. Idealne miejsce na półdniową wycieczkę.
PS. Cena biletu dla osoby dorosłej wynosi 5,50 euro.
Faktycznie bardzo interesujące a niektóre wręcz przedziwne. Jeden nawet mnie zachwycił swoją urodą.
H
Ciekawe, który?
Szanowna gospodyni, nie wspomniałaś, że hodują tam kaktusy drapieżne, z których jeden Cię ugryzł. Nie powiedziałaś też jak ekstermalnym przeżyciem jest spacer po pozbawionych poręczy wąziutkich tarasach. Perspetykwa lądowania w kaktusach budzi lekkka grożę… hihi!
Tak było. Cóż, oglądanie kaktusów to sport dla odważnych.