Aria Veridiego

pióro„Aria Verdiego” to opowiadanie napisane z myślą o antologii, która z przyczyn niezależnych ode mnie, jak i od innych autorów zaproszonych do współpracy, nigdy nie ujrzała świtała dziennego. Trochę szkoda, bo opowiadanie mogło pojawić się obok tekstów naprawdę świetnych autorów. Ostatecznie ukazało się w  prasie, we wcale nie gorszym towarzystwie.

Najbardziej lubię flanelową koszulę, tę granatową w czerwono-żółtą kratę i rozdeptane kapcie. Wiem, że powinienem zachwycać się technologią, dzięki której statek przemyka między warstwami rzeczywistości, nie naruszając przy tym czasoprzestrzeni, nie tworząc zawirowań temporalnych i nie pozostawiając najmniejszego śladu w kontinuum. Mówiąc po ludzku, podczas rejsu jestem niewidzialny. Dla wszystkich – i dla wrogów, i dla swoich. Ma to też swoją złą stronę: muszę radzić sobie sam, bez żadnych widoków na pomoc czy wsparcie. W razie czego, kawaleria nie nadciągnie. Zapomnieć.

Opowiadanie opublikowane w Science Fiction, Fantasy i Horror 10 (60) 2010